Beżowa serwetka z elementów
W trakcie moich ostatnich poszukiwań co bym tu mogła wyszydełkować, natrafiłam na fajny wzór elementów szydełkowych. Bardzo spodobał mi się wzór, a że po obrusie, który robiłam dla siostry chyba z 3 lata temu, pozostało mi trochę kordu postanowiłam go wykorzystać.
Bardzo dawno nic z niego nie robiłam, ponieważ nie za bardzo przepadam za robótkami z jego użyciem. Nie chodzi tu może o śliską nitkę, ale o sam efekt końcowy robótki, bo kord daje dość ścisłe sploty.
Znaleziony przeze mnie wzór jakoś do kordu mi pasował, a że potrzebowałam jakiejś nowej serwetki na mały stoliczek do salonu, to połączenie kordu z tym wzorem wydawało mi się dobrym posunięciem.
Kord nie należy do łatwych w obróbce, zwłaszcza, że mam traumę po usztywnianiu obrusu z tej nitki. Nie wiem czy pamiętacie, że kiedy chciałam usztywnić obrus z kordu w Łudze, zrobił mi się z niego kamień. Nie pomagało namaczanie, dopiero wypranie w pralce w 90 stopniach rozmiękczyło go do normalnego stanu. Nie miałam wtedy nic do stracenia, a sposób okazał się skuteczny:)
Tym razem serwetkę po prostu tylko rozprasowałam, bo po tej traumie nie mam odwagi usztywniać czegokolwiek z tej nitki:).
Serwetka jest skromna i prosta może nie do końca jestem zadowolona z efektu końcowego to i tak uważam, że nie jest źle.
A Wy macie jakieś doświadczenie w pracy z tym kordonkiem? Piszcie śmiało:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Bardzo dawno nic z niego nie robiłam, ponieważ nie za bardzo przepadam za robótkami z jego użyciem. Nie chodzi tu może o śliską nitkę, ale o sam efekt końcowy robótki, bo kord daje dość ścisłe sploty.
Znaleziony przeze mnie wzór jakoś do kordu mi pasował, a że potrzebowałam jakiejś nowej serwetki na mały stoliczek do salonu, to połączenie kordu z tym wzorem wydawało mi się dobrym posunięciem.
Kord nie należy do łatwych w obróbce, zwłaszcza, że mam traumę po usztywnianiu obrusu z tej nitki. Nie wiem czy pamiętacie, że kiedy chciałam usztywnić obrus z kordu w Łudze, zrobił mi się z niego kamień. Nie pomagało namaczanie, dopiero wypranie w pralce w 90 stopniach rozmiękczyło go do normalnego stanu. Nie miałam wtedy nic do stracenia, a sposób okazał się skuteczny:)
Tym razem serwetkę po prostu tylko rozprasowałam, bo po tej traumie nie mam odwagi usztywniać czegokolwiek z tej nitki:).
Serwetka jest skromna i prosta może nie do końca jestem zadowolona z efektu końcowego to i tak uważam, że nie jest źle.
A Wy macie jakieś doświadczenie w pracy z tym kordonkiem? Piszcie śmiało:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Nie znam tego kordonka :) A jeżeli chodzi o serwetę, to czasem piękno tkwi właśnie w prostocie :) To chyba najważniejsze, żeby po prostu umieć dopasować materiał, kolory i dodatki do tego co robimy, a wtedy każda praca będzie zjawiskowa :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:) Kord nie jest łatwo dostać na internecie, ja dostałam go w pasmanterii w Katowicach, ale kolejne partie różniły się odcieniem.
UsuńKordu nie znam choć w Twojej pracy wyglada bardzo atrakcyjnie. Serweta z elementów wymaga precyzyjnej pracy z małymi elementami ale efekt końcowy wart jest zachodu. 😀
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:)
UsuńPiękna! Żebym ja jeszcze nie miała takiej awersji do robienia z elementów :(. A kord bardzo lubię, chociaż dawno nic z niego nie robiłam :).
OdpowiedzUsuńPiękna serwetka :) Kordu jeszcze nie używałam, wygląda ciekawie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:)
UsuńPiękna ;) Pasowałaby do mojego nowego stołu ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:)
UsuńFantastyczna !!!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:)
Usuń