Serwetka z trójkolorowym brzegiem
Serwetka, którą Wam dziś zaprezentuję nie należy do najmniejszych, ale i przysporzyła mi trochę nerwów. Kiedy wybierałam wzór pod kordonek Kaja w kolorze ecru, wydawało mi się, że nie będzie on zbyt skomplikowany. W sumie tak było, ale serwetka okazała się bardzo pracochłonna. Niestety nie to przysporzyło mi nerwów.
Cały problem polegał na tym, że źle sobie oszacowałam ilość kordonka i okazało się, że niestety braknie mi na kilka ostatnich rzędów. I tak się zaczęło. Wygrzebałam z wiklinowego kosza kordonki, które zalegały mi od dawien dawna i pomyślałam, że je wykorzystam. Na początek poszedł ciemno różowy, którego mi zabrakło do skończenia serwetki. Pomyślałam więc, że mam jeszcze łososiowy, a jego ilość powinna mi starczyć do wykończenia. Niestety kolejny raz się zawiodłam i brakło mi dosłownie kilku centymetrów przy samym końcu ostatniego rzędu. Postanowiłam więc zakończyć serwetkę mocnym kolorem i wybrałam fioletową Kaję.
Morał z tego taki, że gdy patrzę na tę serwetkę mam wrażenie, że tak miało być. Że kolory od początku miały być ta dopasowane, a całość bardzo mi się spodobała. Gdybym ją całą zrobiła w jednym kolorze, wzór gdzieś by się zagubił. A tak wilk syty i owca cała, bo serwetka wygląda fajnie, a ja wykończyłam moje pozostałości kordonków.
Dajcie znać co sądzicie o takim połączeniu i czy często tak macie, że w ostatnim okrążeniu braknie Wam dosłownie centymetrów. Bo mi niestety zdarza się to zbyt często:)
Cały problem polegał na tym, że źle sobie oszacowałam ilość kordonka i okazało się, że niestety braknie mi na kilka ostatnich rzędów. I tak się zaczęło. Wygrzebałam z wiklinowego kosza kordonki, które zalegały mi od dawien dawna i pomyślałam, że je wykorzystam. Na początek poszedł ciemno różowy, którego mi zabrakło do skończenia serwetki. Pomyślałam więc, że mam jeszcze łososiowy, a jego ilość powinna mi starczyć do wykończenia. Niestety kolejny raz się zawiodłam i brakło mi dosłownie kilku centymetrów przy samym końcu ostatniego rzędu. Postanowiłam więc zakończyć serwetkę mocnym kolorem i wybrałam fioletową Kaję.
Morał z tego taki, że gdy patrzę na tę serwetkę mam wrażenie, że tak miało być. Że kolory od początku miały być ta dopasowane, a całość bardzo mi się spodobała. Gdybym ją całą zrobiła w jednym kolorze, wzór gdzieś by się zagubił. A tak wilk syty i owca cała, bo serwetka wygląda fajnie, a ja wykończyłam moje pozostałości kordonków.
Dajcie znać co sądzicie o takim połączeniu i czy często tak macie, że w ostatnim okrążeniu braknie Wam dosłownie centymetrów. Bo mi niestety zdarza się to zbyt często:)
Ale świetna serwetka, to wykończenie dodaje jej masę uroku:)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńWyszła boska! :) Ach, te problemy z kończącą się nitką, skąd ja to znam :D
OdpowiedzUsuńDziękuję:) A z tą nitką, to wielka zmora szydełkomaniaczek;)
UsuńTwoje serwetki są prześliczne - takie staranne! Kolejna bardzo ładna!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńNajbardziej podoba mi się widok z góry, serwetka jest piękna i robi ogromne wrażenie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńSerweta wyszła piękna niby przypadek ale jaki korzystny. Jeśli chodzi o kordonki Kaja to ostatnio składałam zamówienie w trakcie pracy bo brakowało mi odpowiedniego koloru. Pozdrawiam😀.
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Ja bałam się domawiać, bo pewnie kupiłabym więcej rzeczy niż potrzebuję;)
UsuńNa przekór tylu problemom wyszła śliczna serwetka, a kolorowy brzeg dodatkowo podkreślił urodę wzoru. Kończące się w nieodpowiednim momencie nitki to zmora chyba wszystkich rękodzielniczek :).
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Oj tak, to wielka zmora i chyba bardzo często się zdarza niestety:)
UsuńJa uważam, że to kolorowe obramowanie tylko dodało serwetce uroku i "tego czegoś" :) Ja z kolei mam odwrotny problem - zawsze mam włóczki za dużo, a potem zostaję z małymi moteczkami ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) O to masz bardzo fajnie:) Czasem, ale niestety o wiele rzadziej, też coś takiego mi się trafi:)
Usuń