Koszyczek z kwiatkiem
Piękna wiosna już za oknem. Nie wiem jak u Was, ale u mnie robi się zielono, na drzewach kwitną piękne bazie i już ptaki zaczynają swoje koncerty.
Będąc w tej cudownej wiosennej atmosferze, chciałabym Wam opowiedzieć historię pewnego koszyczka, który "de facto" koszyczkiem miał nie być.
Żeby nie skłamać, było to ponad rok temu. Chciałam zrobić czapkę z pęczków, kiedy to naoglądałam się wielu Waszych prac i zapragnęłam taką czapkę zrobić dla sobie. Wybrałam do tego włóczkę Tango, która została mi z moich pierwszych większych zakupów włóczkowych i zabrałam się wtedy do pracy. Nie wiem co poszło nie tak, czy to wina włóczki, wzoru czy moja, czapka w ogóle mi nie wychodziła.
Porzuciłam, więc pracę nad czapką, a że kształt przypominał koszyczek, obrobiłam górę półsłupkami i wrzuciłam w takim stanie do szafy.
Podobna była sytuacja była z kwiatkiem, który zrobiłam latem do opaski, ale wykorzystałam filc i zrobiłam filcowe kwiaty. Złożyłam płatki kwiatka i wszyłam w ich środek guziczek i też włożyłam do szafy.
Po ponad roku czasu przypomniało mi się o tym czapko-koszyczku i doszyłam zalegający w szafie kwiatek i tak powstał wiosenny koszyczek;) Tak naprawdę strasznie mi jest szkoda pracy włożonej w niektóre rzeczy, więc zamiast je pruć, staram się je modyfikować.
A Wy wykorzystaliście rzeczy inaczej niż zamierzaliście pierwotnie? Czekam na Wasze pomysły:)
Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam miłego popołudnia;)
Będąc w tej cudownej wiosennej atmosferze, chciałabym Wam opowiedzieć historię pewnego koszyczka, który "de facto" koszyczkiem miał nie być.
Żeby nie skłamać, było to ponad rok temu. Chciałam zrobić czapkę z pęczków, kiedy to naoglądałam się wielu Waszych prac i zapragnęłam taką czapkę zrobić dla sobie. Wybrałam do tego włóczkę Tango, która została mi z moich pierwszych większych zakupów włóczkowych i zabrałam się wtedy do pracy. Nie wiem co poszło nie tak, czy to wina włóczki, wzoru czy moja, czapka w ogóle mi nie wychodziła.
Porzuciłam, więc pracę nad czapką, a że kształt przypominał koszyczek, obrobiłam górę półsłupkami i wrzuciłam w takim stanie do szafy.
Podobna była sytuacja była z kwiatkiem, który zrobiłam latem do opaski, ale wykorzystałam filc i zrobiłam filcowe kwiaty. Złożyłam płatki kwiatka i wszyłam w ich środek guziczek i też włożyłam do szafy.
Po ponad roku czasu przypomniało mi się o tym czapko-koszyczku i doszyłam zalegający w szafie kwiatek i tak powstał wiosenny koszyczek;) Tak naprawdę strasznie mi jest szkoda pracy włożonej w niektóre rzeczy, więc zamiast je pruć, staram się je modyfikować.
A Wy wykorzystaliście rzeczy inaczej niż zamierzaliście pierwotnie? Czekam na Wasze pomysły:)
Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam miłego popołudnia;)
Jak ja dobrze znam takie przygody :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie jestem osamotniona w tej kwestii:)
UsuńJa jeszcze nie miałam takiej sytuacji - być może za krótko szydełkuję i póki co mam konkretne projekty, które czekają na realizację i w większości są to maskotki, więc ciężko by było schować jedną rękę na przykład ;) u nas też słońce świeci już chyba 4 dzień, a rano jak się budzę, to słyszę śpiew ptaków, mimo, że mieszkam w mieście ;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, rękę trudno by było schować:) To super, że Ci się wszystko udaje:) Oby tak dalej za co trzymam kciuki:)
UsuńKoszyczek jest uroczy :). Od dłuższej chwili się zastanawiam czy miałam tego typu "przygody", ale nie pamiętam. Jakoś mam szczęście i bardzo rzadko nie wychodzi mi coś co robię ze wzoru. Generalnie, jak nie mogę sobie z czymś poradzić to kilka razy próbuję i w końcu pruję bo szkoda mi włóczki.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci strasznie. Ja czasami też pruję, ale czasami szkoda mi pracy zwłaszcza jak mam mało czasu na szydełkowanie i zaczynam na innej włóczce od nowa:) Ale muszę się przyznać, że szydełko uczy cierpliwości i pokory:)
Usuńśliczniutki! ten kwiatuszek dodaje mu uroku i lekkości:)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńBardzo ładny!!! Mi w mojej karierze "szydełkowaczki" też wiele rzeczy nie wyszło, ale jakoś nie miałam pomysłu co z nich zrobić i z tego co pamiętam to raczej dużo się w życiu naprułam niestety :(
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Niestety prucie jest wpisane w żywot szydełkomaniaczki:) Ja czasem też pruję, ale czasem szkoda mi czasu i przerabiam robótkę, a jak się nie da to pruję i od nowa, albo zaczynam z innej włóczki:)
UsuńI super. Moje projekty,które nie wyszły leżą gdzieś na dnie szafy, albo zostały sprute...
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Może wiosna natchnie Cię na przerobienie zalegających robótek:) Niestety taki żywot szydełkomaniaka:)
UsuńPiękny wiosenny koszyczek :)
OdpowiedzUsuńDziękuję;)
UsuńNo i bardzo dobrze, że nie sprułaś bo bardzo fajny koszyczek wyszedł;))
OdpowiedzUsuńNa wiosnę i na święta jak znalazł:P
Pozdrawiam!;)
Dziękuję:)
UsuńŚliczny jest :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńTakie ozdoby dodają tyle uroku w domu! Przepiękny
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
Usuń